Witajcie w mojej...
Nauka pływania
Szkółka pływacka
Wielka zmiana
Gdy miałam 12 lat
Gimnazjum
Gimnazjum II
Liceum
Studia
Nasz trening
Portfolio
Moja rodzinka
Nasza grafika
Emoticonki
Linki
Home

Księga Gości

Wpisz się do Księgi Gości !

Witam wszystkich serdecznie w nowym roku szkolnym !
Minął już ponad miesiąc nauki, która w gimnazjum wygląda nieco inaczej niż w podstawówce, bo oczywiście trzeba się więcej uczyć. Wolnego czasu mam coraz mniej, często wracam ze szkoły i basenu po 17-stej a bywa, że i po 18-stej, nie mam już wtedy siły na odrabianie lekcji, a przecież muszę je odrobić. Na solidną naukę zostają tylko weekend'y i wtedy nadrabiam zaległości z całego tygodnia... Klasę mam raczej fajna, w końcu połączono w niej wszystkie pływające dzieciaki z tego rocznika. Niewiele nas już zostało ale zawsze to przyjemniej mieć obok Marka, Mariana i Sylwię z którymi po lekcjach od razu pędzimy na basen. Ale jest w tym wszystkim także i smutna wiadomość.... moja najlepsza koleżanka Natalia zmieniła barwy klubowe i od września reprezentuje już "Skarpę" Lublin 
Sezon pływacki też już się rozpoczął -  pod koniec września odbyły się zawody ligowe... kiepsko na nich popłynęłam, może dlatego, że tuż przed nimi mama za karę zabroniła mi przez tydzień chodzić na basen, a i przerwa wakacyjna też miała swój udział w moich wynikach. Zobaczymy co będzie dalej... w każdym razie będę się mocno starać, żeby nie utknąć  jak w roku ubiegłym, klinując się na grudniowych życiówkach.

(10.10.2003)

11-go października, zamiast na "Koziołka" cały pływacki Lublin pojechał na zawody do Zamościa gdzie odbył się II Miting Pływacki Klubów Województwa Lubelskiego pod patronatem Prezydenta Miasta Zamościa. Tu rekordy życiowe także nie padły... ani ja ich nie ustanowiłam, ani koledzy z mojej grupy. W grzbiecie i w motylu byłam czwarta... na 200m zmiennym poza pierwszą szóstką... i wszystkie wyniki jakie uzyskałam nadal były gorsze od moich życiówek.  Czasem mnie to już męczy... chwilami załamuje całkiem, sama nie wiem czy to moja wina, czy coś innego decyduje o możliwościach organizmu ? Po prostu już tego nie rozumiem i nie pojmuję co się dzieje . Przecież trenuję już półtora miesiąca i naprawdę się do tego przykładam  ???  

Hmmm....???  Czyżby coś drgnęło w pływackim interesie? W sobotę, w Międzyrzecu Podlaskim odbyła się VI, przedostatnia runda Ligi Wojewódzkiej. Mój start to może nie jakąś wielka rewelka, ale znowu wlazłam na podium... i życiówkę w motylu na stówę poprawiłam. Niewiele... ale jednak. Cieszę się, że nastąpiła maleńka progresja, bo cofania się i stania w miejscu mam już dosyć. No i mój come back na ... dwa razy III miejsce... pewnie, że to nie szczyt moich marzeń, ale od czegoś trzeba znowu zacząć. Bo tak poza tym jest szaro, smutno i deszczowo a krajobraz za oknem w niczym nie przypomina złotej jesieni. Chyba nostalgia za latem i słońcem mnie dzisiaj dopadła. Pewnie lepiej zrobię jak za "Krzyżaków" się wezmę i charakterystykę Michasia  na podstawie pamiętnika poznańskiego nauczyciela napiszę

(25.10.2003)

 

Mam dwie nowe wiadomości ... co prawda bardziej związane są one z moją stonką niż ze mną, ale może  o tym też warto wspomnieć. Otóż jakiś miesiąc temu w mojej Księdze Gości pojawił się taki oto wpis:

Imię i nazwisko lub nick: AdrianCM
Data: 2003-10-07 08:50:53
Treść:
Droga Madziu. Twoja strona internetowa zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Świetnie potrafisz opisać swoje historie, a opowiadana historia Twojej kariery pływackiej aż prosi się o jej dalszy ciąg. I mam nadzieję, że nie przestaniesz prowadzić stronki. Szata graficzna na złoty medal! Przejrzystość strony - pierwsza klasa. Słowem - strona jest extra. Dlatego też postanowiłem (jako redaktor czasopisma komputerowego CyberMycha) umieścić ją w dziale "W sieci"). Najnowszy numer ukaże się z początkiem przyszłego miesiąca). Wierz mi, że z zainteresowaniem będę śledził Twoją karierę pływaczki, bo zrobiła ona na mnie duże wrażenie. Mam nadzieję usłyszeć kiedyś w telewizji "Złoty medal na mistrzostwach polski zdobyła Magdalena Malicka." Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie - AdrianCM

Było mi naprawdę bardzo miło i ze zniecierpliwieniem oczekiwałam tego listopadowego wydania CyberMychy. Kupiłam je dopiero w tym tygodniu i jak się okazało jest to kolorowy miesięcznik dla dzieci, głównie traktujący o gierkach komputerowych na które zupełnie nie mam czasu, ale strasznie fajnie było zobaczyć adres ze zdjęciem mojej stonki i bardzo sympatyczną recenzje o niej. Dlatego jeszcze raz chciałabym podziękować panu Adrianowi i całej redakcji za umieszczenie wzmianki o mojej małej witrynce i oczywiście pozdrawiam też Kubę, którego piłkarska stonka znalazła się obok mojej. Jak tylko dorobię się skanera spróbuje pokazać Wam kiedyś jak to ładnie zostało opisane.

A druga wiadomość jest taka, że moja stonka została zakwalifikowana do finału konkursu "PODIUM" na najlepszą stronę w Onet Republice. Konkurs trwa od 07.11 do 21.11 i oczywiście można jeszcze oddawać głosy, chociaż procedura głosowania jest dość skomplikowana. Nagrodą jest zwiększenie powierzchni dyskowej na serwerku, co w praktyce oznacza, że trójka zwycięzców będzie mogła więcej rzeczy w sieci umieszczać, bo bezpłatne konta jak wiadomo mają niestety ograniczoną powierzchnie. Na razie konkuruje z kibicami "Wisły" Kraków których hasło przewodnie brzmi: "jazda, jazda, BIAŁA GWIAZDA", a w odzewie od sympatyków "Śląska" Wrocław moi rywale usłyszeli "Wisła - obyś skisła". Ja w każdym razie pozdrawiam wszystkich kibiców, nie wiem tylko czy dobrym szalikiem wymachuje, żeby się z kolei nie narazić 

A wracając do pływackich informacji to dnia 9-go listopada zakończyła się w Puławach Liga Wojewódzka Dzieci 11-sto i 12-to letnich. Ostatni raz brałam udział w tej imprezie. Cały turniej wygrała Zuzia z kraśnickiej "Fali", a "Lublinianka" kolejny raz zwyciężyła drużynowo. Nie skąpaliśmy jak w roku ubiegłym trenera, bo było już późno, ale stanęliśmy wszyscy na podium i dostaliśmy puchar . A moje indywidualne wyniki,  znowu tylko o sekundę lepsze od życiówek wcale mnie nie ucieszyły...    

(12.11.2003)

Sobotni , przedostatni już w tej rundzie "Koziołek" i 200m zmiennym... kiedyś była to moja specjalność... no tak, ale to było kiedyś... Teraz rekord życiowy ustanowiony tydzień temu poprawiłam o 3 sekundy i niby to już sporo, ale jednak za mało, żeby wygrać z Natalia i Klaudią. Cóż, III miejsce w zawodach podwórkowych to na pewno nie jakiś wyczyn o którym należałoby się rozpisywać, ale też nie powód do załamki. W końcu trochę ruszyłam do przodu, a to zawsze już jakąś progresja a nie tylko regres, jak w gospodarce. Za tydzień znowu eliminacje do Mistrzostw Polski i znowu kreseczka, która oddzieli pierwsze 36 czasów. Może wynik 2, 49 wystarczy ? Sama już nie wiem i zastanawiać się nad tym dzisiaj nie będę.
A tak poza tym, to tonę w korespondencji odkąd moja stronka w tym konkursie bierze udział. CyberMycha też musiała mieć na to wpływ, bo takiej oglądalności nigdy nie miałam. Dla zwykłej domowej stronki 180 odwiedzin dziennie ( jeśli wierzyć statystyce) to bardzo dużo, tym bardziej, że pojawiają się goście z całego świata.... organizacje rządowe i militarne... naprawdę wygląda to imponująco ! Nie wszystkim zdołam odpisać i osobiście podziękować, ale jest mi bardzo miło odbierać te wszystkie oznaki sympatii ( chociaż zdarzyły się 2 mniej sympatyczne wpisy, których cenzura za względu na wulgaryzmy zaakceptować nie mogła). W każdym razie po jednym z tych wpisów rozważę, czy nie powinnam zacząć się odchudzać , bo niejaki Redgard zarzucił mi , że uda mam grube i coś tam jeszcze za małe. Ale nie obiecuje, że na ścisłą dietę tak od razu przejdę, bo za bardzo lubię słodycze. Natomiast zaraz po tym wpisie mama z siostrą dokonały wnikliwego przeglądu swoich kończyn dolnych ......i popadły w głęboka "depresję", bo skoro ja mam grube uda, to one....przeżyły "załamkę".
A  wszystkim, którzy nadal sądzą, że stronka robiona jest wyłącznie przeze mnie jeszcze raz wyjaśniam, że mam wsparcie w mamie i to ona czuwa nad tym, żeby witrynka nie wyglądała jak choinka, bo ja bym tu jeszcze dużo różnokolorowych bajerów mogła nawtykać. Dlatego czasem się wkurzam że nie docenia mojej artystycznej twórczości graficznej i nie wszystko co w wolnej chwili zaprojektuje dane Wam jest oglądać. Ale spokojnie, jeśli uda mi się zwiększyć powierzchnie dyskową, może poznacie moje kolejne talenty ???. A tymczasem żegnam się i do "napisania" za tydzień, a wtedy zostanie już rozstrzygnięty konkurs Republiki, no i będę  już  miała eliminacje za sobą.   

(16.11.2003)

Hmmm... Dzisiaj wydarzyło się coś dziwnego..., a może wcale nie było to takie dziwne? Po powrocie ze szkoły i z treningu chciałam sprawdzić, czy moja stronka nadal zajmuje dobrą pozycje w tym konkursie Republiki na najlepszą stronę. Ale zamiast swojej witrynki zobaczyłam białą kartkę z przekreśloną kłódką a w skrzyneczce pocztowej czekał przykry mail od Republiki.... czyli od organizatora konkursu...

Uwaga! List wygenerowany automatycznie. Prosimy nie używać
do korespondencji z nami adresu widocznego w nagłówku tego listu
==========================================================

Konto WWW - http://republika.pl/chuda777/

Zgodnie z regulaminem dostępnym na stronie
http://republika.onet.pl/0,623,pomoc.html
podjęliśmy decyzję o zawieszeniu Twojego konta z powodu
przekroczenia miesięcznego limitu transferu.

Procedura zawieszenia konta obejmuje blokadę dostępu do strony za pomocą przeglądarki WWW.

Zgodnie z obowiązującą w Republice WWW procedurą ZAWIESZENIE KONTA
BEZPŁATNEGO TRWA DO CHWILI WYKUPIENIA ULEPSZENIA REPUBLIKA PRO.
http://republika.onet.pl/2,oferta.html

Jeśli konto BEZPŁATNE pozostanie zawieszone dłużej niż 1 miesiąc, może zostać zlikwidowane, a nazwa konta zwolniona dla innych użytkowników.

Redakcja Republiki WWW

Wiem, że stronkę zablokował jakiś bezduszny automat, więc napisałam list do redakcji z prośbą o odblokowanie witrynki i przywrócenie możliwości wyświetlania jej w przeglądarkach... tylko do czasu zakończenia konkursu... czyli do piątku... ale odpowiedzi żadnej nie dostałam. Widocznie mają tam urwanie głowy. A z drugiej strony gdy na to patrzę,  zastanawia mnie po co w takim razie organizuje się takie konkursy, które przecież zwiększają bardzo oglądalność  ale tym samym wyczerpują jakieś limity transferu. Nie wiem kto teraz zagłosuje na witrynkę, której nie ma ? A może tu wcale nie o to chodzi ? Jeśli muszę sobie wcześniej wykupić dodatkową powierzchnię na dysku (i pewnie zwiększyć ten transfer), to po co brać udział w konkursie o taka samą nagrodę, skoro najpierw musze za nią zapłacić? Na pewno czegoś tu nie rozumiem... ale jakoś tak bardzo smutno mi dzisiaj z tego powodu, więc się "w sobie tylko zamknę"... żeby już niczego nie komentować  tym bardziej że wieczorem odezwała się Wirtualna Polska z kolejną, niewesołą wiadomością:

Niestety nasz mechanizm sprawdzania poprawności stron dodanych do Katalogu Stron WWW wykrył, iż Twoja strona o adresie http://republika.pl/chuda777/ nie działa poprawnie. Została ona wyłączona z prezentacji w Katalogu Stron WWW. Sprawdź poprawność wyświetlania się Twojej strony.

Jeżeli przyczyna występowania błędu nie zostanie zlikwidowana w ciągu tygodnia, Twoja strona może zostać usunięta z Katalogu Stron WWW. W przeciwnym przypadku strona zostanie automatycznie przywrócona do prezentacji w Katalogu.

Powodzenia!
Administrator Katalogu WP

Serdecznie dziękuję
chuda

A stronkę odblokowano mi po  30 godzinach, w odpowiedzi na kolejną prośbę... z dołączonym dowodem wpłaty. I zrobił to już człowiek, nie automat.

(18.11.2003)

KONKURS "PODIUM" REPUBLIKI WWW ... został dziś  rozstrzygnięty!

Właśnie otrzymałam wiadomość od organizatora  o następującej treści:

Witam,

Gratuluję zajęcia II miejsca w 102 wydaniu konkursu Podium Republiki WWW na najlepszą stronę.
Otrzymujesz nową quotę oraz prawo do posługiwania się na swoich stronach specjalnym oznaczeniem.

--
Pozdrowienia,
Redakcja Republiki WWW

No to chociaż jedno mam już z grzywki. Posiadam teraz  tyle miejsca na serwerku, że już sama nie wiem co z nim zrobię. 30MB opłacone do maja, plus te 6 mega co to je w nagrodę już chyba na wieczyste użytkowanie otrzymałam, to w sumie razem z tym co Republika daje za darmo 36MB... albo się pomyliłam w tym liczeniu. Może spełnię prośbę jednego "wpisywacza" z Księgi Gości i zacznę na stonce umieszczać pliki MP3 ??? ;-)

I dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi w zajęciu drugiego miejsca, zarówno starym jak i nowym znajomym, wszystkim kolegom i koleżankom Uli i mamy i oczywiście dziękuję tym, których nie udało mi się poznać a też oddali swoje głosy na moja stronkę. Szczególne pozdrowienia dla Maćka za pomoc w szybkim odblokowaniu stronki. Ostatnio wymyśliłam, że wolne megabajty poświęcę tym, którzy najbardziej zaangażowali się w ten konkurs 
A teraz znikam, bo jutro i pojutrze są w Puławach  eliminacje do Mistrzostw Polski... może uda mi się załapać ???  

(21.11.2003)

Mistrzostwa Województw Dzieci 12-to letnich mam już za sobą!!! Początkowo sądziłam, że skoro "siedzę na wynikach" z przed roku to niewiele zwojuje w Puławach i już trochę liczyłam się z tym, że do Ciechanowa w styczniu nie pojadę. Ale spisując kolejno wyniki jakie napływały z różnych stron Polski, gdzie też w tym samym czasie równolegle odbywały się eliminacje, doszłam do wniosku, że chyba aż tak źle nie jest...  bo chociaż bardzo powoli to jednak z niektórych starych czasów "wyłażę"    Moja stówka motylem (1:21,54) okazała się rezultatem może nie rewelacyjnym... ale na pewno rekordem życiowym o 3 sekundy poprawionym i jednocześnie 20-stym czasem w Polsce. Pięćdziesiątka  tym samym stylem (0,35,66) też "wlazła" ... jako 25 czas i nawet 200m grzbietem z których po roku urwałam 4 sekundy także udało się "wcisnąć" przed eliminacyjną poprzeczkę! O pozostałych startach chyba w ogóle nie powinnam wspominać.... ale na przekór sobie właśnie to zrobię.... bo jeśli tydzień wcześniej na Koziołku popłynęłam zmiennym 2:49... to dlaczego akurat w Puławach aż o 4 sekundy gorzej... tego to ja doprawdy nie rozumiem ? Oprócz mnie na mistrzostwa pojedzie oczywiście także Klaudia i Kacper, tylko Tomkowi jakieś względy chorobowe uniemożliwiły start w eliminacjach. A tak w ogóle to te zawody były bardzo fajne, przebiegały wyjątkowo szybko i sprawnie, zjechała  do nas "Juvenia" Białystok i dzięki temu spotkałam się z moja koleżanką Dominiką, która ścigała się z Zuzią w niezwykle widowiskowy sposób !!!

A poza tym... po odejściu Natalii i po tym jak Olga zrezygnowała z trenowania, sztafecie "Lublinianki" nie udało się tym razem zakwalifikować na kolejne mistrzostwa.

 

No i jest jeszcze jedna dobra wiadomość (oczywiście dla mnie) !!! Za dwa dni, w sobotę 29 listopada, o 5 rano wyjeżdżam z trenerem i moją grupą pływacką na obóz do Kir koło Zakopanego. To to samo miejsce w którym już byliśmy półtora roku temu latem. Strasznie się cieszę, i wcale nie z tego powodu, że urwę się na tydzień ze szkoły, bo przecież później trzeba będzie nadrabiać wszystkie zaległości. Cieszę się, bo teraz będziemy  nie tylko łazić po górach i wracać w pocie czoła ale także od czasu do czasu odwiedzać basen, a jak warunki pogodowe dopiszą, zaplanowane są też narty  !!! Wracamy w piątek 5 grudnia, a dwa kolejne dni spędzimy w Zamościu na Mistrzostwach Województwa w kategorii wiekowej ...12 lat i starsi. Potem już tylko ostatni "Koziołek" i przerwa świąteczna !!! Więc chyba teraz wypada  zrobić pa-pa, bo chwilowo mnie przez jakiś czas nie będzie  

(26.11.2003)

Ostatni tydzień miał szalone tempo, były Tatry, wspinaczka i bieganie po nich... no i 4 treningi na basenie. Klasyczny obóz kondycyjny. Ale były też Krupówki i cudowny widok z Kasprowego Wierchu, przy kryształowo czystym, rześkim powietrzu i ośnieżone szczyty innych gór. Ten krajobraz zapamiętałam i to wspomnienie  przywiozłam do domu. Z Zakopanego wróciłam w piątek późno w nocy a już następnego dnia z samego rana wyjechaliśmy na dwudniowe zawody do Zamościa. Z gór oprócz wrażeń przytaszczyłam jeszcze silne przeziębienie, niezły katar i suchy kaszel, a z Zamościa wróciłam już potwornie zmęczona ale z dwoma brązowymi medalami. W domu czekała gorąca herbata i sterta zeszytów do przepisania i mama i Ula, która rozłożywszy kajety w kuchni  uczyła się do kolokwium z matmy nucąc przy tym "gdybym ja była słoneczkiem na niebie"  . A potem chciała mieć "skrzydełka jak gąska"... a potem to już nic nie pamiętam...

(07.12.2003)

 

Finał "Koziołka" rozegrał się 13 grudnia. Najpierw były zawody VI, ostatniej rundy. Mój rocznik płynął tym razem 200m stylem dowolnym. Od początku prowadziła Klaudia.... potem płynęła Natalia..... a jakoś tak o dwie długości ciała za nią ja. Dopiero na ostatnich 50-ciu metrach przyspieszyłam i... wygrałam przynajmniej z Natalią... czyli byłam druga... bo Klaudia to już żadną miarą nie daje się wyprzedzić. Swój rekord życiowy sprzed roku poprawiłam o 12 sekund co mnie w końcu bardzo ucieszyło. W ogólnej klasyfikacji zwyciężyła tym razem Natalia zdobywając 27pkt. druga była Klaudia z 25 pkt. i w końcu III miejsce zajęłam ja z 24 pkt. Puchary podobnie jak w roku ubiegłym wręczał Prezes MTP Lublinianki Bogdan Wagner. Cała impreza trwała dłużej, bo przecież nie tylko nasz rocznik był dekorowany. Ale było bardzo miło i przyjemnie i nareszcie zadowolona jestem ze swojego postępu, chociaż wynik 2,33 to nie jakaś  rewelacja. A mój piąty puchar jest malutki, ale dzięki temu nie stanowi tym razem najmniejszego problemu w zmieszczeniu się na półce. 

(13.12.2003)


Witam w nowym 2004 roku. Oczywiście z tej okazji składam wszystkim najserdeczniejsze życzenia. Zniknęłam na tak długo, bo troski i kłopoty rodzinne spowodowały,  że wszystko się nagle zawaliło. W tydzień po "Koziołku", 21 grudnia mamie nagle pękł tętniak w mózg... potem operacja, trepanacja... czekanie... święta których nawet nie pamiętam... tydzień spędzony na na OIOM'ie a po nim szczęśliwy powrót mamy do domu. W dwa tygodnie po operacji mama zaczęła pracę w "Lubliniance" i teraz  jest już wszystko dobrze i na nowo możemy zająć się redagowaniem mojej witrynki. Myślałam więc, że będę mogła podzielić się z Wami jakimiś pływackimi wiadomościami bo w sobotę 10 stycznia w Puławach odbyła się pierwsza runda nowej Ligi która organizowana jest dla młodzieży z naszego województwa  w kategorii -  rocznik 1991 i starsi, ale pech chciał, ze właśnie tego dnia mnie "przewiało". Wstałam rano i nie mogłam przekręcić głowy w prawą stronę bo mi szyja całkiem zesztywniała. Oczywiście pojechałam na te zawody... ale  już w nich nie startowałam, tylko siedziałam na trybunach, szczelnie opatulona w ciepły szalik i kibicowałam koleżankom. To "przewianie" do dziś mi nie przeszło i szyja nadal boli jak mnie jak diabli, ale mam nadzieje, że niedługo się wykuruje, bo przecież za niespełna dwa tygodnie jadę do Ciechanowa na zimowe Mistrzostwa Polski. Na razie nie trenuję ale może zacznę od jutra, bo ostatnio sporo treningów opuściłam .

(13.01.2004)

I już jestem po Zimowych Mistrzostwach Polski w Ciechanowie. Nic tam nie zwojowałam, pierwszego dnia poprawiłam tylko dwusetkę grzbietem o 4 sekundy... a cała reszta wypadła albo zgodnie z życiówką, albo nawet poniżej. Już nie przeżywam tego tak bardzo jak w roku ubiegłym, staram się uzbroić w cierpliwość i trenować dalej z nadzieja, że może kiedyś "coś" mnie popchnie do przodu i zacznę szybciej młócić kończynami. Ogólnie w Ciechanowie było bardzo fajnie, spotkałam starych i nowych znajomych, na obiad wciskałam buraczki których nie cierpię ale strawić je musiałam, bo mnie trener bacznie obserwował. Klaudii poszło świetnie, płynęła w finale A i B,  Natalia była bez formy i podobnie jak ja zaliczyła dyskwę. To też się zdarza, więc nie robiłyśmy z tego dramatu. Powrót z Ciechanowa by szalenie męczący, w domciu znalazłam się dopiero o pierwszej w nocy, nawet do szkoły nie poszłam w poniedziałek bo odsypiałam zmęczenie i kurowałam gardziołko, które jakoś mi ochrypło.... nie wiadomo tylko czy z powodu lekkiego przeziębienia, czy zdarłam je sobie w czasie kibicowania. Jeszcze tylko przez tydzień podobno będziemy trenować, bo potem nasz szkolny basen "idzie do remontu" i jak to dalej ma wyglądać nie wiemy. A następne zawody dopiero w Walentynki.... a dzień wcześniej tzn.
w piątek 13 lutego równo o godzinie 13-stej skończę 13 lat !!!!!   

(26.01.2004)

 

No i od poniedziałku (02.02.2004) nie mamy treningów, bo basen jest w remoncie. Właściwie to dach nad nim ma jakąś zwaloną konstrukcję, więc to poprawiają, a my zamiast pływać czasami ćwiczymy na sali gimnastycznej w ramach tzw. zajęć ogólnorozwojowych. Ponoć wszystkie szkolne baseny w Lublinie pochodzące z epoki gierkowskiej zostały wybudowane z tym błędem, więc po kolei się je teraz zamyka i naprawia. Ciekawe ile potrwa ten remont i czy znajdziemy jakąś inną pływalnie, żeby już całkiem nie wypaść z formy, bo dobrze wiem jak to jest kiedy po długiej przerwie zaczynałam z powrotem grzebać  łapkami w wodzie. Ale mam już swoje sposoby na "zakwasy" i przetestowane mazidła, po których ból mięsni może aż tak nagle nie ustępuje, ale samopoczucie mi się poprawia, kiedy tak wcieram te śmierdzidła w bolące miejsca pełne kwasu mlekowego. A poza tym w Lublinie epidemia grypy znowu zbiera swoje żniwo i przetrzebiła moja klasę, ale mnie tym razem jakoś ominęła infekcja. Całe szczęście, że za półtora tygodnia rozpoczną się ferie zimowe, to sobie trochę odpocznę od szkoły i treningów, ale tak naprawdę to nie mam jeszcze pomysłu co z zrobię z taką ilością wolnego czasu.

(04.02.2004)

Ale numer !!! Dzisiaj czyli 7 lutego  odbył się w Lublinie Memoriał Henryka Kosakowskiego. Impreza organizowana jest co roku, zawsze w lutym i startują w niej pływacy od 12 - tu lat....w górę... czyli prawie open. Zjechało całe województwo, z najlepszymi zawodnikami z naszego regionu, łącznie z Paulina Barzycką ale coś motyl był kiepsko obstawiony...   bo 100m tym stylem WYGRAŁAM !!!  Fajnie tak znowu stanąć na podium a już tym bardziej na pierwszym miejscu  i odebrać dyplom z rąk trenera, bo taki jest zawsze zwyczaj i przywilej trenerów, że dekorują "swoich zwycięzców". Mój czas był przeciętny (1:20.24), chociaż o sekundę lepszy od rekordu życiowego, no ale liczy się także fakt że wygrałam. Płynęłam też stówę grzbietem  i 200m zmiennym, ale nie specjalnie popisałam się na tych dystansach, chociaż grzbieta również udało mi się o sekundę poprawić. Nie mogę powiedzieć, żeby mi ta przerwa w treningach tak bardzo pomogła, ale widocznie aż tak nie zaszkodziła, skoro całkiem nie wypadłam z formy. Nadal nie pływamy, aczkolwiek niedługo coś się może zmieni i od poniedziałku SP 22 nas przygarnie  i treningi rozpoczną się od nowa, bo ten remont dachu to ze 2 miesiące potrwa na pewno. No i za tydzień znowu zawody... tym razem w Kraśniku.

(07.02.2004)

 

Liga w Kraśniku - 13 lat i starsi... frekwencja cosik nie dopisała, bo wyjątkowo mało było zawodników, więc seria za serią leciała. Może to ze wzglądu na ferie zimowe, tak pływaków wymiotło bo właśnie nasze województwo dopiero je zaczyna i niewykluczone, że niektórzy już gdzieś sobie wyjechali A ja...??? Kurcze... chyba mi ten brak treningów służy. Nie powiem, żebym jakieś rewelacyjne czasy uzyskała, ale przynajmniej nie cofam się i nie stoję w miejscu, bo na 3 starty 3 życiówki udało mi się zrobić! Co prawda takie maleńkie, ale zawsze toć rekordy życiowe. Natalia się cofnęła, Klaudia też popłynęła poniżej swoich możliwości a ja bez kondycji pomalutku prę do przodu. Szkoda tylko, że z prędkością światła tego nie robię. Chyba nie musze dodawać, że nic z tego nie rozumiem... a że teraz 2 tygodnie ferii przede mną to zastanawiać się nad tym też nie będę. Mam "ważniejsze" sprawy.
Może pójdę ze 3 razy na basen, trochę na łyżwach pojeżdżę
, chemii się z mamą pouczę, bo już mi dzisiaj przy śniadaniu ambitnie wartościowość na "rączkach" tłumaczyła, bałwanka w ogródku ulepię, bo spadło duuuużo śniegu a przy okazji może w kogoś śnieżką uda mi się trafić 

A więc  jak sami widzicie plany na ferie już mam i na pewno  nie zapomnę się jeszcze poszwędać to tu to tam, no i oczywiście wyspać za wszystkie czasy ... więc tymczasem się żegnam 

(14.02.2004)

Hmmm... Ferie już się dawno skończyły, a my nadal nie mamy swojego basenu i musimy korzystać z gościnności innych. To sprawia, że nie zawsze udaje się "dograć" plan lekcji z  treningami i dlatego w  poniedziałki i środy nie pływam wcale a w pozostałe dni tylko raz. Wyjątek stanowi wtorek, bo akurat w ten dzień tygodnia mamy basen rano i po lekcjach. Ten remont dachu potrwa na pewno do końca marca, ale coś się w kuluarach mówi, że przy okazji może jeszcze instalacja grzewcza będzie wymieniana... no bo przy jednym bałaganie śmiało można zrobić drugi. Dla szkoły to z pewnością wygodne rozwiązanie, ale dla nas pływaków nie jest to radosny wariant. Ale nie mając na to wpływu cieszymy się, że choć MOSIR  nas przygarnął i SP 22 okazała gościnność. Czasem dusimy się po kilkanaście osób na torze, ale cóż... no takie są warunki i już. A w sobotę 13-go marca rozpoczyna się "Koziołek". Mój rocznik czyli 13-to latki to już kategoria open, więc będziemy się ścigać sami ze sobą. Zobaczymy czy te zredukowane treningi będą miały duży wpływ na naszą formę... a płyniemy 200m zmiennym.

(10.03.2004)

 

Eeeeee, te 200m zmiennym o których pisałam dwa miesiące temu, to pikuś w porównaniu z dzisiejszym dystansem, który był dokładnie 2x dłuższy !!!. Wtedy popłynęłam równiutko tak jak wygląda moja życiówka, co  mnie jednak ucieszyło bo trenując teraz tylko 4x w tygodniu i  tylko raz dziennie  spodziewałam się, że wynik znacznie pogorszę, ale skoro udało mi się utrzymać formę, to znaczy, że nie było jeszcze najgorzej. Co prawda Klaudia była  lepsza a i Natalia o 44 setne sekundy mnie wyprzedziła... ale naprawdę bałam się, że wypadnę dużo słabiej. No ale to było 2 miesiące temu... a dziś... Ani cudów ani rewelacji absolutnie się nie spodziewałam, bo wszyscy jesteśmy na pewno w kiepskiej formie, może poza jedną Natalią, bo ona reprezentuje "Skarpę", a tam przecież nie ma remontu basenu i treningi odbywają się regularnie. Więc dzisiaj ściągając pół rodziny na "Koziołka" chciałam wypaść jak najlepiej, bo babcia siedziała u ratowników i "robiła" za dyżurnego lekarza, mama wypisywała dyplomy a  siostra przyjmowała opłaty startowe. Babcię emocje poniosły, wylazła z dyżurki i cos mi tam wymachiwała, a ja prowadząc zdecydowanie od samego początku wygrałam swoją serie i zrobiłam nawet życiówkę  (5:50, 16)...a na koniec okazało się, że zajęłam III miejsce! Druga była Agata, która wyprzedziła Klaudię a Natalia dotarła do mety dopiero  na czwartej pozycji. Wstydu się więc nie najadłam, kichy i kwasu nie było, dlatego ze skromnością przyjęłam gratulacje i pochwały zachwyconej babci a później z pokorą wysłuchałam trenera, który jednak nie do końca był ze mnie zadowolony... ale dogodzić trenerowi często graniczy z cudem i tylko Klaudia i Maro potrafią tego dokonać ! Na osłodę i otarcie łez  dostałam od babci cukierka, którego oczywiście szybciutko zjadłam. Nikt nie zemdlał, ani nogi nie skręcił, więc interwencja babci nie była konieczna,  za to dumna z wnusi wróciła z zawodów.

(08.05.2004)

Dawno mnie tu nie było i pewnie znowu szykuje się przerwa. Remont basenu  nawet się nie przedłuża... bo tez i żadne prace nie są już wykonywane. "Roboty" stoją a pesymiści to już nawet wątpią, czy we wrześniu zostaną zakończone... Póki co my nadal trenujemy gdzie się da, a ostatnio to nawet na odkrytym basenie w Świdniku - tylko że pogoda płata nam figla, bo strasznie jest zimno. A tak poza tym to zbliżają się letnie MP i wezmę w nich udział, pod warunkiem, że się wcześniej nie przeziębię. No i jeszcze Wam powiem, że dzisiaj spotkała mnie mila niespodzianka bo do Mojej Księgi Gości wpisał się sam MARIUSZ SIEMBIDA, bardzo sympatycznie zresztą, ( podobnie jak kiedyś wpis taty MAĆKA KAJAKA) więc jest to nowy, miły akcencik w szarym życiu pływaka, który mobilizuje i utwierdza w przekonaniu, że ciężką pracą można wiele osiągnąć. A fotki z Oświęcimia gdzie odbyło się oficjalne pożegnanie Mariusza Siembidy niedługo znajdziecie na stronie "Lublinianki"... tylko ponaglę mamę żeby się szybciej za umieszczenie tych zdjęć wzięła, bo coś zalega, a przecież to bardzo ważne wydarzenie... i od naszego klubu, kończący karierę Mariusz w podziękowaniu za zasługi otrzymał wielki puchar.

(17.06.2004)

Jak się nic nie dzieje, lub nie ma się czym pochwalić, to człowiek siedzi cicho jak myszka... ale jak tylko coś drgnie w pływackim interesie to natychmiast opisuje to na mojej stronce, chociażby po to żeby mieć motywacje do dalszej pracy... Bo że nie robię żadnych wyników, ani większych postępów to wiem od dawna i czasem mam wrażenie, że to młócenie wody to już tylko styl życia... z rannym wstawaniem do którego przywykłam i ze spędzaniem czasu na basenie... bo zawsze jest to lepsze zajęcie niż sterczenie pod trzepakiem czy oglądanie brazylijskich seriali. Ale kiedy zupełnie niespodziewanie staję na podium i dwa razy zdobywam tytuł MISTRZYNI WOJEWÓDZTWA W KAT. MŁODZIKÓW to wtedy nabieram innego zapału i większej wiary we własne możliwości. Więc powiem Wam , że wczoraj czyli 19 czerwca w Kraśniku, na basenie 50-cio metrowym odbyły się Otwarte Mistrzostwa Województwa Lubelskiego. Ta impreza jest cykliczna i startuje w niej już trzeci raz. W ubiegłym roku zajęłam I miejsce na 200zm i III na 400m tym samym stylem. A dziś troszkę się układ zmienił bo tytuł Mistrzyni Województwa zdobyłam na 400m zmiennym i oprócz złota dostałam za ten sam start  jeszcze brązowy medal, bo był to też trzeci wynik w kategorii Open. No i na dystansie 100m delfinem byłam druga... więc w-ce Mistrzostwo Województwa i srebrny medal. A dziś porwałam się na 200m motylem. Strasznie się bałam tego dystansu, bo nigdy wcześniej nie przepłynęłam delfinkiem takiej odległości... ale mama mnie namówiła, trenerowi kazała wydać polecenie służbowe i tym sposobem zdobyłam swój kolejny 28 już medal i do tego złoty... aaaa i kolejny tytuł Mistrzyni Województwa w kategorii młodzików. To nic, że wcale nie było konkurencji w mojej kategorii i na pudle stałam sama. Ścigałam się ze starszymi dziewczynami i nawet jedną udało mi się wyprzedzić, więc mój wynik choć absolutnie nie rewelacyjny w kategorii open był czwarty (3,08).
Wczoraj pogoda była prześliczna, opaliłam się  "w okularki i czepek" a na pleckach zrobiło mi się brązowe kółko od kostiumu i oczywiście barki zaróżowiły mi się w typowy sposób... a dziś lejący deszcz uniemożliwił nawet dekoracje długodystansowców i przed czasem musieliśmy opuścić gościnny kraśnicki basen.
A i jeszcze jednej rzeczy dowiedziałam się dzisiaj. Może nie powinnam o tym pisać, bo to wcale nie chwalebna informacja... ale wczoraj mama od jednego z trenerów - dokładnie od p. Jacka Kasperka dowiedziała się, że mój tragiczny crawl, w którym przenoszę ręce jak cepy, może być skutkiem jakiejś wadliwej konstrukcji barków... jakiegoś tam wyrostka....czy czegoś w tym stylu. Znam moja mamę - nie spocznie dopóki nie dowie się prawdy... więc dziś w obecności mojego trenera odbyło się komisyjne "obmacanie" moich kończyn górnych i właśnie tych barków...  Wyginano  mnie na różne możliwe sposoby a diagnoza była jednoznaczna. To nie żaden wyrostek, czy inny defekt, bo takiej wiotkości stawów jaką  posiadam pozazdrościć mi może wielu pływaków. Więc to co mi dolega to nie  wada wrodzona... tylko  LENISTWO !!!. Znacie taką przypadłość , bo ja o niej pierwszy raz słyszę .

((20.06.2004)

A jutro jadę na Letnie Mistrzostwa Polski do Oświęcimia... Klaudia, Kacper i Jasiek też. Zaś Maro, Marian, Agata i Kuba w tym samym czasie będą walczyć w Szczecinie, bo oni już mają 14 lat. Więc spotkamy się dopiero po mistrzostwach w ...poniedziałek... Szkoda, że Natalia nie jedzie... bo ostatnio przestała trenować i szuka swojej drogi życiowej. Może niedługo znajdzie... a może od września wróci do "Lublinianki" ???

(8.07.2004)

No i jest już po Mistrzostwach Polski w Oświęcimiu. Wróciliśmy  bus'em o drugiej....w nocy, potwornie zmęczeni więc spalam dziś do 13.00. No ale w końcu wstałam, potem pojechałam z mamą do pracy a teraz opowiem Wam troszkę jak to na tych zawodach było. A nie było chyba najgorzej bo po raz pierwszy odkąd biorę udział w MP udało mi się na 400m zmiennym wejść do finału B i z pozycji 15 z eliminacji awansować na 13 miejsce w Polsce. Niespełna miesiąc temu na 50-cio metrowym basenie w Kraśniku pokonałam ten dystans z czasem 6:09. W Oświęcimiu już w eliminacjach urwałam 6 sekund a w finałach jeszcze o 7  poprawiłam niedawno ustanowione życiówki. Więc się cieszę, bo może drzemie we mnie jeszcze jakiś potencjał ??? Układ konkurencji na zawodach był taki, że nie mogłam wcześniej płynąc 200m grzbietem, ale mówi się trudno. Sprinterką nie jestem i pewnie nigdy nie będę, bo ponoć za chuda jestem i siły nie mam, ale dobrze że choć wytrzymałość posiadam niezłą, bo to przynajmniej już coś... na czym można budować. Jak się jeszcze z wrodzonym lenistwem rozstanę, to może uda mi się ten finał w zimie utrzymać. W każdym razie z kadry wojewódzkiej nie wyskoczę a to tez się liczy. A poza tym... Klaudii,  tym razem nie udało się wejść do finału A, za to 2x zaliczyła finał B. Dla niej to może bardziej porażka niż sukces, ale przecież od lutego trenowaliśmy tylko raz dziennie, za wyjątkiem dwóch ostatnich tygodni, więc ten spadek formy Klaudii mógł być tym spowodowany. Nie przeszkodziło to jednak Markowi... ten w Szczecinie 3x finał B wywalczył i życiówki ustanawiał. Ale Maro to solidna firma i chodząca pracowitość. Musimy zacząć z Klaudią brać z niego przykład. A na razie są wakacje i czas odpoczynku od szkoły, lekcji i ciągłego kontaktu z wodą i ze ścianą. Jeszcze to do mnie nie dociera, ale wam życzę udanych wakacji i ciekawych przygód.           

(12.07.2004)

                  powrót do "strony głównej"
           następna strona"Gimnazjum klasa II"

Copyright© by
mm & m
25 lipca 2002