Witajcie w mojej...
Nauka pływania
Szkółka pływacka
Wielka zmiana
Gdy miałam 12 lat
Gimnazjum
Gimnazjum II
Liceum
Studia
Nasz trening
Portfolio
Moja rodzinka
Nasza grafika
Emoticonki
Linki
Home
Księga
Gości
|
Tydzień
w szpitalu jakoś minął, chociaż czas dłużył mi się okropnie. Dobrze,
że święta i Sylwestra spędziłam już w domciu, ale 6 - go stycznia
znowu musiałam wrócić na oddział - i znowu na tydzień. Mieli mi
wyjąć tylko druciki i zdjąć szwy, a tu okazało się, że palec złożony
został krzywo i składano mi go od nowa....czyli kolejne 4 do 6 tygodni
w gipsie. Dowiedziałam się o tym dopiero przy wypisie i... już nie
wiem co powiedzieć...
(14.01.2003)
Chyba
mam dobrą i trochę złą wiadomość. Ta dobra to to, że dnia 22 stycznie
założono mi w końcu plastikowy gips i już następnego ranka byłam
na treningu...
a ta gorsza wiadomość....palec wcale się nie zrósł, mimo że od drugiej
operacji minęło już równo 2 tygodnie, ...no i jest krzywy... i
się nie zgina ...i wcale mi się to nie podoba...
Nie
będzie trzeciej operacji !!!.
Palec co prawda nie jest całkiem prosty, ale już nie tak krzywy
jak tydzień temu. Pomogła jakaś szyna korygująca. Teraz przez 2
tygodnie muszę go czasami wyciągać z tego gipsu, moczyć na basenie
i smarować jakaś maścią... bo trochę "spleśniał".
A poza tym mogę "normalnie" trenować, bo już 15 lutego
zaczynają się zawody !
(3.02.2003)
| |
A
teraz napiszę coś tylko do moich koleżanek i kolegów z byłej klasy
!
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie, szczególnie Paulinę,
Agnieszkę, Gosię, Anetę, Kasię i drugą Kasię, Dorotę, Natalię i
Olę ! Zawsze o Was pamiętam i dziękuję Wam za to, że nadal jesteście
ze mną i za Wasze wpisy do Księgi Gości...i wogóle za wszystko,
za te pięć wspólnie spędzonych lat też ! I po feriach przekażcie
wszystkim nauczycielom, że bardzo miło ich wspominam i przesyłam
buziaki, a pani od matematyki możecie powiedzieć, że jej nie
zawiodłam i w nowej szkole też mam piątkę... tylko o szóstkę z wf
nie muszę już walczyć ! Więc wszystkim na koniec zrobię...
|
Zanim
zacznę nowy sezon, chciałabym Wam jeszcze o czymś napisać. Ostatnio
w mojej Księdze Gości pojawiły się "nieprzyjazne" (delikatnie
mówiąc) wpisy, zarzucające mi, że się przechwalam i kłamię.
Jeśli chodzi o przechwalanie się... to nie będę tego komentować
- każdy może mieć na ten temat swoje zdanie, aczkolwiek moja stronka
nie w tym celu została stworzona. Natomiast poddanie w wątpliwość
autentyczności opowiadanej przeze mnie historii jest już poważnym
zarzutem. Szkoda, że nadawca (nadawcy?) pozostał anonimowy,
bo przez to nie stworzył szansy na jakąkolwiek konfrontację, chociażby
drogą mail'ową... i dlatego wpisy te zostały usunięte. Niemniej
na wszelki wypadek dokonałam wnikliwej rewizji informacji zawartych
na mojej witrynce i sprawdziłam, czy żadna nieścisłość przypadkiem
tu się nie wkradła. Dyplomów mi przybyło, mam ich już 87,
pojawił się 11-ty medal, ilość pucharów się zgadza, nigdy
nie dodałam sobie żadnego tytułu , którego nie zdobyłam, ani też
nie zawyżyłam miejsca które zajęłam... ale jeśli ktokolwiek ma zastrzeżenia
do mojej prawdomówności to bardzo proszę o sprecyzowanie zarzutów
i koniecznie o adres zwrotny... w przeciwnym razie wpis taki zniknie
z MOJEJ Księgi Gości!!!
| |
Przeglądając
wpisy w Księdze Gości zauważyłam, że niektórzy "domagają"
się aby witrynka była systematycznie aktualizowana. To bardzo miłe
i oczywiście cieszę się z tego, że moje stronki mogą się podobać
. Obiecuje, że w miarę swoich skromnych możliwości czasowych będę
to robić na bieżąco, ale musicie mi wybaczyć, jeśli nie zawsze mi
się uda.
Więc jeśli nie wiecie to Wam powiem, że rozpoczął się nowy sezon...15
lutego zawodami ligowymi w Chełmie. Startowałam w gipsie, bardzo
uważając , żeby go po drodze nie utopić. O formie nawet nie wspomnę...
byłam co prawda III na 100 zmiennym, ale popłynęłam grubo
poniżej życiówki. Ponad miesiąc przerwy (w tym dwie narkozy)
zrobił jednak swoje, a i gips na pewno nie dodał mi speed'a. Dopiero
teraz widzę, ile ciężkiej pracy mnie czeka... Następne zawody -
za 3 tygodnie. Mam nadzieje, że do tego czasu powrócę do formy z
ubiegłego roku a i mój palec pozbywszy się tego "ochraniacza" dołączy
do całej reszty. Ale już czuję, że lekko nie będzie, bo poprzeczka
ustawiona jest bardzo wysoko !!!
(16.02.2003) |
To
jedyne zdjęcie na którym widać mój plastikowy gips !
Na pierwszym miejscu stoi Zuzia ( w końcu jej nie ucięło),
obok na dwójce Natalia i w końcu ja w białym czepku ;-)
| |
Kurcze,
coś trenuję i trenuję, a postępów wcale nie widać... Ciągle się
boje, że ktoś walnie mnie łapką w tego palucha i wszystko zacznie
się od nowa. Parę razy oberwałam po zdrowych palcach, więc wiem
jak to boli. Nawet przy skoku ze słupka mam opory, a co dopiero
mówić o nawrotach czy dotykaniu ściany dwoma rękami. Nie tak to
sobie wyobrażałam czekając na moment pozbycia się gipsu. Chyba muszę
nad tym trochę pomyśleć ...
(25.02.2003)
|
Jakiś
drobny pech zaczął mnie prześladować. Dzisiaj (8.03.2003) w Puławach
odbyła się druga runda Ligi Wojewódzkiej, a ja leże z gorączką i
nie mogę wystartować. Od trzech dni grypa zcięła mnie z nóg, cały
czas temperatura utrzymuje mi się powyżej 38 stopni , boli mnie
gardło a o katarze to nawet nie wspomnę.
W Lublinie jakaś epidemia
wybuchła, klasę w szkole zdziesiątkowało, no i mnie, mimo że do
tej pory rzadko chorowałam dopadła infekcja. Natalia też jest
chora. Martwię się, bo jak tylko zaczęłam normalniej trenować to
to wstrętne grypsko się dołączyło. O rywalizacji ligowej nie mam
już co marzyć... strata punktów będzie nie do odrobienia. To pierwsze
ważne dla mnie zawody w których nie wzięłam udziału, ale są rzeczy,
których przeskoczyć się nie da...więc teraz pozostaje mi tylko uzbroić
się w cierpliwość i szybko wykurować
|
29
marca rozpoczęła się znowu "koziołkowa" rywalizacja. Tym
razem setką stylem dowolnym. Faworytką crawl'ową to ja nigdy nie
byłam, ale był czas kiedy wygrywałam z Natalią....Niestety od kwietnia
ubiegłego roku jakoś nie dane mi było pokonać koleżanki, a i w międzyczasie
Klaudia tak się wyrobiła, że żadną miarą nie dała się wyprzedzić.
Więc tan "koziołek" i ta sobota przerażała mnie strasznie...bo
ja z tych co to okropnie panikują... do momentu kiedy nie staną
już na słupku. I właściwie nic wielkiego się nie stało... zawody
czysto podwórkowe, rywalek niewiele, ale....ale byłam DRUGA !
Życiówkę poprawiłam o 4 sekundy (1:13) , Natalię wyprzedziłam też o 4' (i
do Klaudi zabrakło mi tyle samo). Mała rzecz a jednak cieszy...i
sądzę, że ten drobny sukces był mi potrzebny, żeby przełamać jakąś
barierę, która od tego wypadku z palcem trochę mnie przyblokowała.
Teraz przynajmniej wiem, że mogę już poprawiać wyniki a nie tylko
młócić wodę w nadziei, że kiedyś to nastąpi. Może to i najlepszy
moment, bo za tydzień Liga a za dwa tygodnie eliminacje do Mistrzostw
Polski i jeśli nie załapię się w grupie pierwszych 36 czasów to
o czerwcowych finałach spokojnie mogę zapomnieć. I z kadry wojewódzkiej
też mogę wyskoczyć, bo właśnie po tych zawodach będzie nowa weryfikacja.
Nawet nie chcę o tym myśleć, dlatego trzymajcie za mnie kciuki,
bo będzie mi to trochę potrzebne. Oczywiście otrzymacie porcje informacji
i relacje z każdej z tych imprez, chociaż na wyniki centralne trzeba
będzie trochę poczekać. A w międzyczasie czeka mnie jeszcze test
kompetencji do gimnazjum, akurat przed tymi eliminacjami do MP....ale
chyba jakoś przez to przebrnę, bo kiedy się będę uczyć to po prostu
nie wiem ? Pocieszam się tym, że próbny test poszedł mi bardzo dobrze,
to dlaczegoż akurat ten właściwy miałby wypaść gorzej??? Mam nadzieję,
że i Wy podzielacie mój optymizm. No to do roboty i do przeczytania
za tydzień....i za dwa tygodnie też !!!
(30.03.2003)
|
Witam
wszystkich w przededniu eliminacji do MP 12-to latków !
Jest już po lidze i po testach kompetencji do gimnazjum... Sprawdzian
poszedł mi chyba całkiem nieźle, a sobotnie zawody przebiegły bez
większych rewelacji... za wyjątkiem Klaudii, która jest w
tak świetnej formie, że mogę jej tylko pozazdrościć (200 dow. -
2:26 !!!). Moje wyniki, o setne sekundy lepsze od życiówek dały
mi II miejsce w motylu i dopiero V w grzbiecie. Może zbyt późno
"obudziłam" się po tym wypadku ??? Trener na zebraniu
powiedział mamie, że jakoś nie mogę się odnaleźć... ale teraz to
już i tak bez znaczenia. Wszystko okaże się jutro i w niedziele,
chociaż kolejność konkurencji w trzecim bloku jest dla mnie niespecjalnie
korzystna. Zaraz po 100 delfinem płynę 200 zm. więc mam króciutką
przerwę, w czasie której musze odpocząć i zregenerować siły. Już
to kiedyś na jakiś zawodach przerabiałam i pamiętam, że wcale nie
jest to takie proste... ale cóż... tyle kilometrów już w życiu przepłynęłam,
że te 300m też na maxa spróbuje pokonać. Ale boje się... jak
zwykle przed każdym startem, a może teraz nawet bardziej, bo i stawka
jest wyższa ? Jeszcze tylko popołudniowy trening, potem noc,
w której będę się niespokojnie kręcić ćwicząc nawroty... i ... start
o 10.15 w Kraśniku. Całe szczęście, że będzie ze mną mama i starsi
koledzy z grupy, którzy władują się mamie do samochodu jakby to
był tramwaj, po to tylko aby nam pokibicować !!!!
(11.04.2003) |
..::
12-13 kwiecień - Drużynowe Mistrzostwa Województw Dzieci 12-to
letnich ... czyli Eliminacje do Letnich Mistrzostw Polski
::..
No
i już jestem po pierwszym dniu, czyli po dwóch blokach! Dzisiaj
startowałam 3x i 3 razy stanęłam na podium! Złoto zdobyłam za 100m
stylem zmiennym (1:21,22) a brązowy medal za 50m motylem (0:36,24)
i za 200m grzbietem (2:52,37). Czy te wyniki wystarczą aby zaczepić
się w pierwszych 36 czasach w Polsce to się dopiero okaże. Patrząc
na rezultaty z dwóch ostatnich lat szansa jest spora, ale mój rocznik
może okazać się zupełnie inny, wiec nigdy tak do końca sugerować
się tym nie można.
Ale w przybliżeniu wygląda to tak:
50m mot. - 13 czas 2 lata temu i 16 w roku
ubiegłym
100m zm. - 14
18
200m grzb - 12
31 !!!
Sami widzicie, że nie bardzo to sobie można obliczyć, ale jakieś
wnioski na tej podstawie się nasuwają.....no chociaż takie maluuuuutkie
!!!
|
Poza
tym nasza sztafeta jak zwykle okazała się bezkonkurencyjna i 3 razy
wygrałyśmy (4x50m dow. - 2:14, 4x50m zm. - 2:32 i 4x100m zm. - 5:38)
uzyskując nawet lepsze czasy niż chłopcy z naszego województwa.
Ale żeby sztafeta wzięła udział w MP wszystkie 4 startujące w niej
zawodniczki muszą zakwalifikować się przynajmniej raz w konkurencjach
indywidualnych... a z tym może być różnie...? Ale jesteśmy dobrej
myśli, bo walczyłyśmy bardzo dzielnie płynąc w serii z chłopakami,
bo ktoś nas pominął kiedy rywalizowały dziewczyny.
Ale jutrzejszy dzień przeraża mnie znacznie bardziej. Z uwagi na
małą ilość zawodników serii jest bardzo niewiele i praktycznie po
jednym starcie wskakuje się do wody, żeby znowu płynąć. Stówa motylem
to wyczerpujący dystans, a zaraz po niej 200zm i po chwili, już
na koniec sztafeta 4x100m dowolnym...... No ale to odbędzie się
jutro, a na razie idę odpocząć. Chyba czuje się trochę "wypompowana".
|
...I
właściwie to jest już po wszystkim !!! Teraz pozostaje tylko
czekać, aż spłyną wszystkie wyniki z całej Polski i dokładnie liczyć
ile czasów jest przede mną. A dzisiaj czyli w drugim dniu
zawodów popłynęłam chyba też całkiem nieźle. Brązowy medal za 100m
delfinem w którym "złapałam kufla" i porządnie się zachłysnęłam
oraz złoty za 200m zmiennym.... to dobry bilans bo w sumie za pięć
startów przywiozłam komplet medali, torbę treningową Speedo i piękny
kąpielowy ręcznik. Zuzia ocierała się o rekordy Polski, Klaudia
szalała niemożliwie, Natalia może troszkę zaspała (ale i tak jej
żaba jest najlepsza) ... a ja się cichutko przyczaiłam marząc
o tym, żeby moje wyniki dały mi przepustkę do Dębicy na czerwcowe
finały. Jedno jest na razie pewne, że z kadry wojewódzkiej nie wypadnę,
a to nie bagatelna sprawa, bo dzięki temu będę miała 50% klubowego
dofinansowanie do obozu, co w dzisiejszej dobie jest bardzo ważne.
A jeszcze zapomniałam dodać, że nasza sztafeta znowu zwyciężyła
i 4x100m dowolnym popłynęłyśmy w czasie 4:58 !!! I powiem
wam jeszcze tylko na koniec, ze mój motyl 2 lata temu to 19 -ty
wynik a rok temu 31, natomiast zmienny odpowiednio 10/22 ...
a jak wypadnę w 2003 roku... już niedługo się okaże...
|
Hura !!!
Zakwalifikowałam
się i ja i Natalia i Klaudia i Olga !!!
Wszystkie moje wyniki zmieściły się w 30 najlepszych czasach !
I sztafeta Lublinianki też wystartuje w Dębicy !!!
(15.04.2003) |
A
ponieważ zbliżają się Święta
Wielkanocne,
wszystkim którzy odwiedzają moją stronkę życzę mokrego dyngusa, smaczniutkiego
jaja, kolorowych pisanek i miłego wiosennego wypoczynku !!! :-)
|
Nie
wiem czy to właściwy moment czy nie, ale jeśli zacznę się nad zastanawiać
to nigdy tego nie napiszę ... a już dawno powinnam to zrobić. Więc
korzystając z świątecznej atmosfery chciałam podziękować... przede
wszystkim mojej mamie, za to , że zawsze jest ze mną, za to
że mnie wspiera i nigdy nie traci wiary ani we mnie ani w sens tego
co robię, za to , że mam inne dzieciństwo niż większości moich koleżanek
i kolegów i za te stronki, bo kiedyś zastanawiałyśmy się komu mają
służyć, a teraz widzę, że są potrzebne, bo niektórzy chętnie je
czytają, inni zawsze wracają a przede wszystkim dzięki nim mam wielu
nowych nie tylko "pływających" znajomych .
Więc dziękuję ci mamo, za wszystko co do tej pory dla mnie
zrobiłaś i robisz, dziękuję Dominice z Juvenii Białystok,
Mateuszowi ze Szczecina i Kubie z Leszna, za "fachowe"
rozmowy i za to , że mnie odnaleźli w gąszczu internetowych witryn.
Cieszę się, że z niektórymi z nich spotkam się w Dębicy 27
czerwca bo wiem , że nie tylko ja nie mogę się doczekać kiedy tak
naprawdę się poznamy. I dziękuje wszystkim, których nie sposób wymienić...
koleżankom z byłej i obecnej klasy i nowym znajomym za to, że mnie
wspierają i odwiedzają w wirtualnym świecie, pozostawiając po sobie
miły zapis w Księdze Gości.
dziękuję
chuda
(23.04.2003) |
Mam
zakwasy,
widocznie po świętach zostały mi nadwyżki kwasu mlekowego, smaruje
więc nogi jakąś śmierdzącą kamforą i mentolem maścią, nawet nie
wiem czy pomoże, ale na etykiecie przeczytałam: "Stosować zewnętrznie,
nacierać klatkę piersiową 1-2x dziennie przez 3-5 minuty, przy bólach
reumatycznych wcierać maść w bolące miejsca. Nie stosować w pobliżu
nosa i ust". Więc odwracam głowę, żeby było zgodnie z
instrukcją, nacieram wszystkie "zakwaszone" mięśnie, roznoszę
cały ten "upojny" zapach po domu i liczę, że mi przejdzie,
bo jutro "Koziołek" !!!
(25.04.2003)
|
Moje
wczorajsze "zakwasy" okazały się jednak nie na tyle groźnie,
żeby nie wygrać 100m stylem grzbietowym na dzisiejszym "koziołku".
Poprawiłam troszkę życiówkę, chociaż nie na tyle na ile bym chciała
niestety, Natalię wyprzedziłam o 1 sekundę, co mnie niezmiernie
cieszy, bo na poprzedniej lidze to ona mnie tak odstawiła, no i
teraz wyciągnę zbolałe nogi i będę odpoczywać !!! .
Chyba zasłużyłam...???
(26.04.2003) |
Wiecie
co to jest "katar sienny" ? Ja nie wiedziałam..........
do czwartku, aż zaczęło mi się lać z nosa jak z kranu, właściwie
do tego stopnia, że nie nadążałam z chusteczkami. Jak jeszcze pod
wieczór dostałam temperatury to już czułam, że sobotnie zawody ligowe
będę miała z grzywki. Ale na piątkowy trening z samego rana tak
na wszelki wypadek poleciałam, bo zawsze mam nadzieję, że chlor
zabije wszystkie bakterie, które tymczasowo zagnieździły się w moim
nosie. No w każdym razie gorzej mi się od tego pływania nie zrobiło
i uznałam, że nie mogę zepsuć dziewczynom sztafety.... więc wystartowałam.
Hmmmm, na 50-kę grzbietem byłam druga, życiówkę o 2 sekundy poprawiłam,
ale stówę motylem zwaliłam już totalnie.... 2 sekundy gorzej od
rekordu życiowego !!!! ... wyobrażacie to sobie ???? No i byłam
dopiero czwarta... czyli śmiało można by rzec, że spadłam z podium..........
gdyby tylko w Białej było takie pudło, a że nie było to cała najlepsza
szóstka dziewcząt ustawiła się w rządku po odbiór dyplomów. Czasem
zastanawiam się jak to jest ... i dlaczego ...raz człowiek się poprawia
a zaraz potem płynie poniżej swoich możliwość ? Moja nowa "pływająca"
koleżanka z Dąbrowy Górniczej też tego nie wie. A Wy wiecie ?
No i tyle mam Wam dzisiaj do zakomunikowania... bo... musze jeszcze
wydmuchać nos i pouczyć się do jutrzejszej klasówki z historii
(11.05.2003) |
Ostatni
w tym roku szkolnym "Koziołek" był typowy, tylko mój udział
w nim odbiegał trochę od dotychczasowych startów. Tego dnia zaliczałam
dwie imprezy... zawody i bal szóstych klas... a ponieważ trochę
się to nałożyło w czasie, więc musiałam płynąć w kategorii open,
zaraz na początku, żeby jeszcze zdążyć na szkolną dyskotekę. Właściwie
dopiero wieczorem dowiedziałam się, że mój wynik na 100m klasykiem
okazał się dopiero czwarty, a konkurencję wygrała oczywiście Natalia,
bo żaba to jej specjalność ! Ona też prowadzi w klasyfikacji ogólnej
po rundzie wiosennej mając (16pkt), potem jestem ja (15pkt) a następnie
Klaudia (13pkt). A do końca została jeszcze cała runda jesienna,
w której mam szansę, nadrobić stracone punkty... no ale to dopiero
po wakacjach. Teraz już chyba do 27 czerwca nic specjalnego się
nie wydarzy... chociaż planowane są jeszcze Mistrzostwa Szkół
Podstawowych i w połowie czerwca Otwarte Mistrzostwa Województw
na basenie 50 metrowym, jako ostatnie przygotowanie do Mistrzostw
Polski w Dębicy. A tak poza tym, to katar wcale mnie nie opuścił,
widocznie pojawił się na tle alergicznym, więc poczekam, aż się
pyłki ustatkują i przestaną w końcu podrażniać moje błony śluzowe.
(17.05.2003)
|
Dawno
mnie tu nie było... jakoś czas tak szybko leci, nic się specjalnego
nie dzieje, poza tym może, że koniec roku szkolnego wielkimi krokami
się zbliża, no i w związku z powyższym klasówka goni klasówkę. Ja
tam nie mam zamiaru w takim tempie przez życie gonić , więc się
na chwilkę zatrzymałam by powiedzieć wam, że dna 22 maja cytując
dalej Dziennik Wschodni "tradycyjnie u schyłku roku szkolnego
SP 28 wraz z działającym na bazie UKS Skarpa zorganizowała Pływackie
Mistrzostwa Lublina Szkół Podstawowych, w których uczestniczyło
262 uczniów z 28 lubelskich szkół" (- koniec cytatu
;-). Wśród tej rzeszy uczniów byłam także i ja startując po raz
pierwszy nie w swojej kategorii wiekowej tylko tym razem reprezentując
klasę szóstą, którą będę miała zaszczyt niedługo skończyć. Zawody
były długie i męczące, ale płynąc 50m stylem grzbietowym i osiągając
rezultat dość mierny udało mi się pokonać rywalki starsze o rok
i tym samym kolejny raz ( chyba już czwarty) wywalczyć tytuł MISTRZYNI
LUBLINA... ale fajnie. Nawet czapkę (czytaj beret) w nagrodę dostałam,
bo sponsorem Pepsi-cola była i Mirindą cytrynową pragnienie ugasiłam
a i dyplom tez mi się ładny trafił, ale pani od w.f. natychmiast
rękę na nim położyła aby w szkolnej gablocie go wyeksponować, ku
chwale i dumie zresztą też. I tyle to ja chyba dzisiaj do powiedzenia
miałam... a wycinek z gazety, w którym jak byk Magda Malicka na
pierwszym miejscu wymieniona została, dołączę do poprzednich, z
których już mi się niezła prasówka uzbierała i zachowam dla potomnych...
tym razem... ku pamięci. No to spadam na rower, a czytaczy pozdrawiam
! A tym co mi życzeń nie zdążyli złożyć przypominam, że wczoraj
czyli dn. 25 maja imieniny obchodzą.... no Magdalena to
napewno !
|
W
dniach
14-15 czerwca odbyły się w Kraśniku na basenie 50-cio metrowym
Otwarte Mistrzostwa Województwa Lubelskiego. Życiówki to ja tam
żadnej nie ustanowiłam, ale na 200m stylem zmiennym wygrałam i tym
samym wywalczyłam tytuł MISTRZYNI WOJEWÓDZTWA w kategorii
juniorów. Płynąc 400m zmiennym byłam trzecia... więc chyba taż nie
najgorzej............byłoby gdyby rezultaty czasowe choć w połowie
mnie satysfakcjonowały, ale niestety z tych wyników wcale nie jestem
zadowolona, zresztą sama już nie wiem co o tym myśleć... Trener
mnie chwali, bo się ponoć w końcu do roboty wzięłam, tylko że nijak
się to ma do moich postępów. Już nawet nie stoję w miejscu,
tylko pogarszam życiówki i to całkiem znacznie. Wiem, ze na basenie
50m płynie się wolniej... ale żeby aż tak !!!. Patrząc perspektywicznie
to czarno widzę mój start na Mistrzostwach Polski, a przecież to
już prawie za tydzień !!!!!. W chwili obecnej wpadłam do domciu
tylko na moment, bo trener przywiózł nas z Kraśnika gdzie od 16
czerwca trenujemy, abyśmy mogli odebrać świadectwa i nagrody w szkole,
ale za kilka godzin znowu znajdę się na popołudniowym treningu w
krasnickim odkrytym basenie. Mam poparzone słońcem barki, dość codziennego
wstawania o 6 rano, ale wytrzymam jeszcze i opowiem wam później
jak to w tej Dębicy było. A tym czasem spadam (16.06.2003)
| |
Hej!
Z powrotem wracam do swojej stronki i do tych, którzy mnie tutaj
odwiedzają. Teraz, kiedy już wypoczęłam i zdystansowałam się do
minionych wydarzeń spróbuje nadrobić powstałe zaległości.
Obóz w Kraśniku był trochę nudny, pogoda w kratkę, właściwie poza
treningami nic się tam szczególnego nie działo. Bezpośrednio
stamtąd pojechaliśmy do Dębicy w której odbywały się zawody.
Teraz wypadałoby, żebym napisała, jak wyglądały moje pierwsze prawdziwe
MP......na pewno nie tak, jak to sobie wyobrażałam, a już na pewno
nie tak jakbym sobie tego życzyła. Jeśli człowiek potrafi
chwalić się sukcesami....powinien też umieć przyznać się do porażki.
Analizowałam więc mój start już wiele razy i naprawdę nie znalazłam
odpowiedzi dlaczego praktycznie od grudnia stanęłam w miejscu a
zyciówki poprawiałam tylko nieznacznie...? Oczywiście jadąc do Dębicy
nie spodziewałam się cudów....ale wyniki jakie uzyskiwałam sprawiały,
że było mi coraz bardziej smutno i przykro, tym bardziej, że cały
rok ciężko na nie pracowałam....
Dlatego potrzebowałam trochę czasu, wakacji i odpoczynku, żeby to
sobie jakoś wytłumaczyć i poukładać a na koniec wyciągnąć konstruktywne
wnioski....i jeśli nawet nie pływam tak szybko jak moje koleżanki,
które są już czołowymi zawodniczkami w Polsce....to na pewno
nie oznacza to , że za dwa dni nie "wskoczę" w kostium
i nie stawie się na pierwszym, gimnazjalnym treningu...
Właściwie nie mogę się już doczekać....
(30.08.2003)
|
|
|
|
|