Najpierw
były wystające łopatki (myślę, że do tej pory je mam), więc mama
zapisała mnie na basen. Niewątpliwie zrobiłaby to i bez tych
łopatek, bo zawsze uważała, ze nieumiejętność pływania to
"życiowe kalectwo". I tak to się zaczęło... Ale nie myślcie sobie,
że poszłam na naukę pływania zupełnie nieprzygotowana. Nigdy
nie bałam się wody i świetnie sobie radziłam zarówno w
brodziku jak i w otwartym akwenie, czego dowodem są te dwa zdjęcia.
|
Natomiast
13 października 1998
roku rozpoczęłam 30-to godzinny kurs nauki pływania pod czujnym
okiem pani Alicji Pazur. Miałam wtedy 7 lat i chodziłam już do II
klasy (bo trzeba wam wiedzieć, że poszłam do szkoły o rok........za
wcześnie). Kurs zakończył się 2 marca 1999 roku egzaminem do szkółki
pływackiej w KS "Lublinianka", który oczywiście zdałam
a na potwierdzenie swoich pływackich umiejętności otrzymałam
dyplom pt. "Już pływam".
W
ten oto sposób zaczęłam "trenować" pływanie.
W ciągu tych dwóch lat pojawiły się pierwsze zawody,
pierwsze dyplomy i medale.
Właściwie to z każdej imprezy "coś" przynosiłam.
Smak podium
poznałam 22 listopada
1999 roku, zajmując III miejsce w zawodach "O Laur Lubelskiego
Koziołka", na których 25m stylem grzbietowym pokonałam w czasie
0:24,18 uwidocznionym na moim pierwszym
dyplomie.
Potem
był pierwszy medal
- na Dzień Dziecka 2000 roku - brązowy co prawda, ale i tak byłam
strasznie dumna, a w dwa tygodnie później wywalczyłam
tytuł Mistrzyni
Lublina w kategorii
dzieci 9-cio letnich i upragniony ZŁOTY MEDAL (25m grzbietem
w 0:22,68) !!!!
Niemały
udział w moich sukcesach miały w tym czasie obie moje trenerki -
pani Joanna Świtkowska znana wszystkim pływakom jako wcześniejsza
Joanna Pizoń, oraz pani Alicja Dudak - czasami "ostra",
ale tak naprawdę to o gołębim sercu.
To
właśnie ona, chyba na kogoś krzyczy, ale na pewno nie na mnie,
bo ja siedzę w niebieskim czepku
|
|
W
skrócie, tak wyglądały początki mojej przygody z pływaniem,
w której kolejne dwa lata przyniosły mi jeszcze więcej sukcesów
i radości. Ale o tym dowiecie się z następnej strony.
|